czwartek, 29 września 2022

skarga

Biedronka przez kilka lat naruszała prawa konsumentów - uznał Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Sieć ta nie umieszczała przy wszystkich swoich produktach cen, a czasem cena na półce różniła się - na niekorzyść klienta - od tej zakodowanej w kasie. W czwartek UOKiK podał, że sąd przyznał mu rację w sporze z właścicielem Biedronki. Firma ma do zapłaty 115 mln zł kary, choć może jeszcze odwołać się od orzeczenia.Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów potwierdził, że "spółka Jeronimo Martins Polska stosowała praktyki naruszające zbiorowe interesy konsumentów dotyczące nieprawidłowości cenowych występujących w sklepach Biedronka i utrzymał nałożoną karę 115 mln zł" - czytamy w czwartkowym komunikacie UOKiK, https://pogotowie-kanalizacyjne.warszawa.pl zamieszczonym na Twitterze.Różnice w cenach wynosiły nawet po kilka złotych za jeden produkt. "Biorąc pod uwagę, że praktyka trwała kilka lat, konsumenci mogli ponieść przez nią dotkliwe straty, a właściciel sieci Biedronka bezpodstawnie wzbogacił się ich kosztem" - tłumaczył urząd. Biedronka z zarzutami się nie zgadzała. "Z zaskoczeniem przyjęliśmy decyzję Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, którą uważamy za niezasłużoną w obliczu naszego zaangażowania i konsekwencji w polityce niskich cen dla klientów" - przekonywała dwa lata temu sieć.
"Biorąc pod uwagę skalę działalności naszej sieci – ponad 3 tys. sklepów, blisko 70 tys. pracowników, ponad 4 mld odwiedzin klientów w okresie od 2017 r. do lipca 2020 r. - nie możemy wykluczyć indywidualnych przypadków, w których niezamierzony błąd ludzki doprowadził do braku ceny lub braku jej natychmiastowej aktualizacji" - tłumaczyła firma. Kontrole Inspekcji Handlowej wykazały, że w sklepach Biedronki średnio aż 14 proc. towarów nie miało informacji o cenie. Co więcej - ze skarg wynikało też, że zdarzały się sytuacje, w których to sprzedawcy nie chcieli uznać roszczeń klientów, którzy zgodnie z przysługującym im prawem domagali się sprzedaży produktu w korzystniejszej dla nich cenie, którą widzieli na półce. Jak tłumaczy urząd, sąd uznał, że "prezes UOKiK miał rację, stwierdzając, że JMP stosowało nieuczciwą praktykę rynkową. Polegała ona na uwidacznianiu niższej ceny przy produkcie na półce niż zakodowana w kasie. Spółka naruszyła też obowiązek informacyjny poprzez brak ceny przy każdym produkcie".Przypomnijmy, sprawa ma swój początek w sierpniu 2020 roku. Wtedy to UOKiK podjął decyzję o nałożeniu kary na Biedronkę. Był to efekt postępowania, wszczętego po napływie szeregu skarg od klientów tej sieci. "Setki sygnałów dotyczyły wyższych cen w kasie niż na sklepowych półkach lub braku cen przy towarze. Skargi dały podstawę do wszczęcia postępowania przeciwko Jeronimo Martins Polska. W jego trakcie Prezes Urzędu zlecił kontrole Inspekcji Handlowej, które potwierdziły skalę nieprawidłowego informowania o cenach w sklepach należących do JMP. Z ustaleń Urzędu wynika, że praktyka trwa co najmniej od 2016 r." - podawał dwa lata temu UOKiK.

rafineria

Najlepszą opcją dla Rosji byłaby sprzedaż surowca innym krajom. W tym kontekście wymienia się najczęściej Chiny oraz Indie. Chiny już kupują rosyjską ropę za bezcen. Mówi się nawet o 45-procentowej przecenie. – Chiny chcą zwiększyć swoje rezerwy, ale nawet jeśli podwoiłyby import z Rosji, to maksymalnie przyjęłyby połowę tego, co szło do Europy. Poza tym większość surowca musiałaby być dostarczana drogą morską. Wysokie koszty frachtu, lockdowny i mniejsze zużycie, a co za tym idzie ograniczone możliwości magazynowe, a także dyskontowa cena powodują, że nie będzie to wielki interes dla Rosji Poza tym Państwo Środka dba o dywersyfikację dostaw i pilnuje, aby specjalnie nie narazić się na sankcje wtórne. Coraz bardziej zwiększa dostawy z Arabii Saudyjskiej kosztem Moskwy. Indie z kolei to trzeci największy importer ropy naftowej na świecie. Jest niemal w całości zależny od zewnętrznych dostawców – sprowadza do kraju aż 85 proc. tego surowca. Jak pisaliśmy w money.pl, korzystna umowa na dostawy z desperacko poszukującej rynku zbytu Rosji jest na rękę Indiom, które sukcesywnie zwiększają import rosyjskiej ropy, mimo że – jak podawał Bloomberg – w 2021 r. zakupiły zaledwie ok. 12 mln baryłek ropy z Rosji. Tymczasem indyjski "The Economic Times" donosi, że państwowe rafinerie tylko od początku inwazji na Ukrainę kupiły 15 mln baryłek rosyjskiej ropy. Za dostawy płacą w dolarach. Mimo szumnych zapowiedzi Kremla o przekierowaniu całego wolumenu odrzuconego przez UE surowca na kierunek wschodni, eksperci, z którymi rozmawiał money.pl, wprost mówią, że Rosja nie ma możliwości szybkiego "przełożenia wajchy". Na przeszkodzie staje bowiem brak rozwiniętej infrastruktury rurociągowej ze złóż zaopatrujących Zachód, jak również możliwości konsumpcji tego surowca przez kraje Azji.

surowiec

Jest wreszcie zgoda państw Unii na obłożenie embargiem rosyjskiej ropy. To poważny cios dla Moskwy, która będzie musiała znaleźć zbyt na 174 mln baryłek. Tymczasem nie zadbała o ich magazynowanie. – To nigdy nie było zakładane – Dotychczasowe próby zabezpieczenia surowca za granicą to za mało. Rosja dławi się własną produkcją.Jest zgoda na europejskie embargo na rosyjską ropę. Do końca 2022 r. wstrzymany zostanie import ponad 90 proc. rosyjskiej ropy.Według doniesień agencji Reutera możliwości składowania ropy w Rosji przez spółkę Transnieft kończyły się już marcu. Mowa była wówczas o 97 mln baryłek, czyli około 13 mln ton czystej ropy. Po serii pożarów magazynów w kwietniu tego roku skurczyły się one jeszcze bardziej – mówi w rozmowie starszy analityk z zespołu klimatu i energii w Polskim Instytucie Ekonomicznym. "Skrytki" Putina. Gdzie może próbować "upchnąć" ropę?Znaczna część rosyjskiej ropy wydobywana jest z głębokich pokładów syberyjskich szybów. To często przestarzała infrastruktura, a surowiec jest silnie zawodniony. Wydobycie musi być ciągłe. Wszelkie wstrzymanie prac oznacza ryzyko zanieczyszczenia surowca, a nawet zamarznięcia szybów wiertni. – Ponowne uruchomienie, jeśli w ogóle będzie możliwe, będzie łączyć się z poważnymi kosztami – dodaje.Stąd też pewnym rozwiązaniem, choć niezwykle ograniczonym, jest skorzystanie z magazynów udostępnianych przez inne kraje. Już w tej chwili Rosja korzystać ma z magazynów https://udraznianie.ovh ropy w RPA, gdzie do portu Saldanha Bay surowiec został przetransportowany drogą morską w maju. Jak wynika z informacji platformy frachtowej FreightWaves, to niejedyna "skrytka", którą Putin mógłby wykorzystać do "upchnięcia" niechcianego surowca. Podobną rolę mogłyby spełniać na przykład magazyny portowe na Karaibach, jak choćby wielki wenezuelski port naftowy Maracaibo.Jednak podstawowym problemem jest skala i możliwości składowania ropy. – W stosunku do wielkości produkcji liczonej na 3,65 mld baryłek rocznie, więc około 470 mln ton surowca, magazyny to kropla w morzu. Aby zmagazynować całą nadprodukcję, trzeba by pokryć magazynami np. całą Dominikanę, a i to mogłoby się okazać za mało
Jego zdaniem Putin do magazynowania ropy mógłby wykorzystać jeszcze ropociągi, infrastrukturę przy polach wydobywczych oraz 65 własnych tankowców, tym jednak – jak podkreśla Zaleski – zupełnie zabiłby możliwości handlu. A kilkumiesięczne wstrzymanie prac wydobywczych zwiększa ryzyko awarii urządzeń. – Rosja polega na technologiach zachodnich, a te obarczone są obecnie zakazem sprzedaży. To może oznaczać paraliż konkretnych złóż – mówi Przemysław Zaleski. Dlatego też Putin nie wstrzyma produkcji. Już prędzej będzie wuko Warszawa wylewał wydobytą ropę, ryzykując katastrofę ekologiczną, niż narazi się na wyłączenie pól wydobywczych. Rosjanie, przygotowując się do zapowiadanego odcięcia się Europy od ich surowca, szukają również możliwości ulokowania swojej ropy za granicą. Jak tłumaczy Grzegorz Kuczyński, dyrektor Programu Eurazja w Warsaw Institute, Rosja nie chce i specjalnie nie może sobie pozwolić na cięcia w wydobyciu. Oznacza to bowiem poważne koszty. – Oznacza to, że kraje nakładające embargo przestaną odbierać 174 mln baryłek ropy rocznie, z którą Rosja zostanie – , ekspert z Fundacji Pułaskiego. – Możliwości magazynowania ropy nigdy nie były zakładane. Produkcja szła bezpośrednio do odbiorców, przewożona pociągami do tłoczni i dalej była transportowana ropociągami na Zachód. Rosja nie jest do tego przygotowana – dodaje nasz rozmówca.

duża kara

Komisja Nadzoru Finansowego wydała decyzję nakładającą na Leszka Czarneckiego karę pieniężną w wysokości 20 mln złotych. Jak tłumaczy KNF, to konsekwencja "niedochowania przez Leszka Czarneckiego zobowiązania inwestorskiego".W maju Getin Noble Bank poinformował o zagrożeniu upadłością. Przedstawiciele banku przekonywali wówczas, że sytuacja jest pod kontrolą. Komisja Nadzoru Finansowego oczekiwała, że brakujące miliardy złotych dosypie milioner Leszek Czarnecki, który jest podmiotem dominującym, posiadającym bezpośrednio i za pośrednictwem podmiotów zależnych większość akcji w kapitale zakładowym banku. Po kilku miesiącach KNF straciła cierpliwość i wydała decyzję nakładającą na Leszka Czarneckiego karę pieniężną w wysokości 20 mln złotych.Zobowiązanie inwestorskie obliguje Leszka Czarneckiego do udzielenia Bankowi realnego wsparcia kapitałowego w takim rozmiarze, jaki jest niezbędny do przywrócenia stabilności i adekwatności kapitałowej Getin Noble Bank SA. Mogłoby to nastąpić przez dokapitalizowanie przez dotychczasowych akcjonariuszy lub znalezienie inwestora zewnętrznego. Taka sytuacja nie nastąpiła - przekonuje dalej KNF.Ten Pan może nie osobiście, tylko jego doradcy i pracownicy oszukali tysiące Polaków polisolokatami. Jest On odpowiedzialny za utratę majątków, niejednokrotnie dorobku życia ludzi których jego Banki oszukiwały. W bezczelny sposób również traktował swoich pracowników, manipulował nimi, wykorzystywał, gnębił. Ten Pan oprócz kar pieniężnych powinien siedzieć. Podobno działacz służb SB. Wyniki Getin Noble BankOlbrzymia kara to 20 milionów?! Ahahahahaha chyba dla pospólstwa to olbrzymia kara. Czarnecki ma jacht za 100 milionów a te śmieszne 20 mln PLN to inaczej 4 miliony euro to Lewy i inni nasi kopacze maja droższe auta. To jest nagroda a nie kara. Taka niby kara pod publikę. Jaja jak berety w państwie z kartonu. KNF informuje, że strata netto Getin Noble Banku SA za 2021 r. wyniosła 1 058 926 000 zł. Choć bank mógł się pochwalić wypracowaniem prawie 19 mln zł zysku w pierwszym kwartale 2022 roku, to niepokojące było przekroczeniu progów kapitałowych. Pomimo pogarszającej się sytuacji kapitałowej Banku oraz wielomiesięcznego utrzymywania się współczynników kapitałowych poniżej minimalnych poziomów regulacyjnych, do dnia wydania decyzji, tj. 28 września 2022 roku, Leszek Czarnecki nie podjął działań zapewniających poprawę sytuacji finansowej i kapitałowej Getin Noble Bank SA - tak swoją decyzję o karze uzasadnia KNF.